Właśnie kończę 2-miesięczną kurację kozieradką. Sięgnęłam po nią z kilku powodów. Między innymi szukałam taniej, skutecznej i lekkiej wcierki na lato, a ponadto byłam zafascynowana efektami innych włosomaniaczek. Ostatnim powodem było zwiększone wypadanie, jakie było efektem majowo-czerwcowych stresów.
Po dwóch miesiącach myślę, że spokojnie mogę pochwalić się rezultatami :).
Przede wszystkim, w torebeczce powyżej znajduje się prawie połowa zmielonych nasionek, a produkt robiłam i stosowałam regularnie. Nasionka kosztowały mnie 2,50zł, więc taka kwota jak na 2miesięczną kurację jest bardzo przystępna.

Przygotowanie Przede wszystkim zalecam kupić taką buteleczkę jak na zdj. obok. Aplikator "psik-psik" jest baaaaaardzo pomocny. Sam produkt zaparzam w szklance. Dokładniej 1-1,5łyżki (takiej płaskiej) zalewam ok. 150ml wrzątku (mniej więcej 3/4 szklanki) i przykrywam talerzykiem. Po przestygnięciu na dnie wytwarza się nam taki żelowy kożuch z nasion, a płyn się ładnie od nich oddziela. Sam produkt baaardzo intensywnie pachnie rosołem z dodatkiem curry ( nie polecam kosztować, jest to bardzo niesmaczne). Po przelaniu do buteleczki trzymam wcierkę ok. 5dni (koniecznie w lodówce).
Stosowanie
Wcierkę wcierałam początkowo co 2 dzień na noc. Gdy miałam więcej czasu i nie ruszałam się z domu to zdarzało się używać kozieradki rano i wieczorem.
Uwaga dla osób myjących włosy tylko kilka razy w tygodniu: Moim zdaniem kozieradka nie powinna obciążyć włosów, sprawiać, że będą się szybciej przetłuszczać. Gdy kilkukrotnie nakładałam ją wieczorem to rano nadal były dość świeże.
Efekty
Pierwsze efekty pojawiły się po ok. 2tygodniach. Było to zmniejszone wypadanie. Z ponad 100 włosów dziennie zaczęłam na szczotce naliczać ok. 30-40 max. 50 włosów. Niestety nie mam zdjęcia "przed", bo się gdzieś straciło, ale mniej więcej tak to wyglądało po 2-3tygodniu kuracji. Potem było ich jeszcze mniej, praktycznie żaden włos nie zostawał na sitku przy myciu, przy czesaniu w ciągu dnia podobnie. Jedyne włosy, które mi wypadały to te przy czesaniu zaraz po myciu.
Poniżej dalszy ciąg efektów w postaci baby hair.
Bardzo dużo pojawiło mi się ich właśnie przy linii czoła. Kozieradką starałam
się też zagęścić "placki" nad skroniami, gdzie często jest trochę
mniej włosów. W tym wypadku także zaobserwowałam baby-hair-efekt, który na
zdjęciach jest średnio widoczny.
Dodatkowymi efektami jest szybszy wzrost włosów na całej długości. Podczas kuracji urosły o 4cm, czyli po 2 na miesiąc, gdzie normalnie rośnie mi ok. 1 max. 1,5cm.
Wydaje mi się, że gdybym od samego początku wcierała kozieradkę 2 razy dziennie efekt byłby jeszcze lepszy.
Wydaje mi się, że gdybym od samego początku wcierała kozieradkę 2 razy dziennie efekt byłby jeszcze lepszy.
Chciałabym ją wypróbować - mam już nawet ją kupioną - ale boję się zapachu :( ...
OdpowiedzUsuńOj, tam, ten zapach nie jest aż tak tragiczny, a po umyciu włosów nic nie czuć
UsuńI co z tego jak to śmierdzi niemiłosiernie...
OdpowiedzUsuńpachnie jak rosół, a po nałożeniu na włosy praktycznie nic nie czuć ;)
UsuńA gdzie taką buteleczkę można kupić?
OdpowiedzUsuńNa stronie zrobsobiekrem.pl oraz innych z półproduktami np. ecospa.pl
UsuńSuper jest widzieć, że kozieradka działa :D Daje motywację by wytrzymać ze swoją kozieradkową walką jak najdłużej :)
OdpowiedzUsuń